Gabinet prof. Kateriny Aristo.

Jest to skromnie urządzony, dosyć duży, niebieski pokój znajdujący się prawie naprzeciw pokoju dyrektora. Można tu spotkać prof. Katerine Aristo.

Weszłam powolnym krokiem do swojego gabinetu stawiając wszystkie moje walizki na podłodze nieopodal biurka. Zaczęłam obserwować swój gabinet wzrokiem. Spodobał mi się. Po kilku krótkich chwilach postanowiłam zbadać, co kryje się za drzwiami znajdującymi się obok kominka. Było to średniej wielkości pomieszczenie o kremowych ścianach. Centralna jego część zajmowało dosyć wielkie łóżko i szafa. Rozpakowałam swoje rzeczy i przeszłam do łazienki, do której drzwi znajdowały się w sypialni. Było to dość niewielkie pomieszczenie z wanną, zlewem i toaletą. Oczywiście było też tam lustro i kilka innych, mniej istotnych drobiazgów.
- Ałłł... - krzyknęłam dosyć głośno. Jak zwykle musiałam sobie coś zrobić... jak za starych, dobrych lat. Zahaczyłam się o wystający gwóźdź.
- Reducto - wyjęłam różdżkę i wypowiedziałam zaklęcie. Gwóźdź rozpadł się na ciemny proch.
Postałam jeszcze chwilkę wpatrując się w znikający proch i wyszłam z łazienki. Z mojego ramienia, o który się zahaczyłam, sączyła się krew. Jedyne o czym myślałam, to to, że ktoś mógł mnie usłyszeć. Trochę się zawstydziłam i z nadzieją, że nikt mnie nie słyszał ruszyłam w kierunku gabinetu. Znalazłam tam plan zajęć i kilka innych rzeczy, które zapewne dostałam od dyrektora. Zapaliłam ogień w kominku i usiadłam w fotelu czytając pierwszą lepszą książkę, którą wyjęłam z półki.
Mój pierwszy rok jako nauczyciel już za chwilę miał się zacząć. Wakacje minęły tak szybko...